Refleksje o Synaju

Zawsze tego rodzaju opinie są bardzo subiektywne, odzwierciedlają bowiem indywidualne odczucia i doświadczenia z krótkiego, turystycznego wypadu. Po pierwsze – dbałość o bezpieczeństwo przyjezdnych. Podróże w konwojach, zawsze dodatkowo w środku pojazdu “ochroniarz”, budki strażnicze wokół obiektów hotelowych. Synaj od lat jest niebezpiecznym miejscem, stąd i swoisty nadzór sprawowany nad turystyką, która stanowi jedno z głównych źródeł dochodów Egiptu. Ponadto pozwala na zatrudnienie wielu osób, czynnie przeciwdziałając bezrobociu. Po drugie – bakszysz, czyli oczekiwanie na zwyczajowe, tradycyjne datki. Często słyszy się, że to prawdziwa zmora turystyki w Egipcie. Tak się jednak złożyło, że przynajmniej w hotelu – miejscu turystycznego stacjonowania nie było tego widać. Żadnych sugestii, napraszania się czy jakiejkolwiek natarczywości. Wszędzie życzliwość i pomoc w najdrobniejszych sprawach. Oczywiście wszelkie napiwki są bardzo mile widziane i przyjmowane, ale nigdy nie są w jakiejkolwiek formie wymuszane. Inna sprawa to np. żebrzące lub sprzedające “cokolwiek” w obiektach turystycznych dzieci. Tego nie da się nie zauważyć. Skala tego zjawiska w całym Egipcie była i jest powszechna. Szczególnie trudne jest to, że jakikolwiek datek powoduje natychmiastową lawinę błagalnych próśb bardzo wielu innych dzieci. Po trzecie – jakość wody. Europejczyk musi bardzo uważać. Mamy inną florę bakteryjną i lekceważenie tego faktu przynosi efekt w postaci tzw. zemsty faraona. Konieczne jest nie uleganie słabościom i konsekwentne unikanie wszelkich możliwości dotarcia miejscowej wody do wnętrza ludzkiego organizmu. Tylko woda butelkowana, także do mycia zębów, parzenia kawy czy herbaty. Przy okazji nie przesadzać z intensywnością odkażania organizmu przy pomocy whisky, choć zapewne pewna jej ilość w trudnych warunkach bakteriologicznych na pewno zdrowiu nie zaszkodzi. Warto zachować samodyscyplinę w dobrze pojętym, zdrowotnym interesie własnym. Po czwarte – nie pchać się do Egiptu podczas tamtejszego lata, czyli w pełnym szczycie turystycznym. Zdecydowanie lepiej i przyjemniej jest przebywanie w czasie egipskiej zimy, która oznacza dla nas całkiem sympatyczną temperaturę od 18 do 30 stopni w ciągu dnia. Pamiętam przed wielu laty uroczy i bogaty w doświadczenia rejs po Nilu w czerwcu, gdy na pokładzie statku często odnotowywano na termometrach brak skali pomiaru po przekroczeniu 50 stopni. Średnia to przyjemność dla ludzi nie nawykłych do takiego klimatu. Po piąte – warto jeździć i doświadczać różnorodności otoczenia. Można i trzeba nadrobić paroletnie pandemiczne utrudnienia w zwiedzaniu rozmaitych zakątków świata. Dla korzyści poznawczych i lepszego rozumienia rzeczywistości poza granicami własnego państwa.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*