Wakacje z PKS

Dziwny jest świat. Mamy 2022 rok, a przypominają się czasy socjalizmu i PRL. Pewnie nie bez przyczyny. Także wówczas władza lubiła coś obywatelom “dać”. Była możliwość spędzania wakacji w demoludach /poprzedni wpis: wakacje marzeń/, ale także w krajach kapitalistycznych. Zbiorowe, zorganizowane wycieczki. Był przewidziany przydział dolarów. 130 USD na osobę, raz na kilka lat. Jeśli do wyjazdu nie dochodziło, trzeba było dolary zwrócić. Na niewiele to starczało, ale dolary były legalne a ich cena niższa od czarnorynkowej. Trzeba było sobie wybrać trasę i w objazd, na wakacje. Przystępną na tamte czasy ofertę serwował PKS. Dwa tygodnie w podróży – Włochy, Grecja z Turcją, chyba i inne kierunki. Dolarowy przydział był skromny, za bardzo nie można było poszaleć. Trzeba było zapłacić za miejsce na campingu i bilety w zwiedzanych obiektach. Każdy miał namiot, śpiwory, materace, butle z gazem, kochery, termosy, żywność, itp. Niektórzy nawet składane stoliki i lekkie, wędkarskie siedziska. Konieczny był budzik. Wczesny odjazd z campingu wymuszał dyscyplinę. Przede wszystkim trzeba było się umyć i zwinąć obozowisko. Często brakowało czasu i posiłek był spożywany w autokarze. Na szczęście były w nim spore luki bagażowe i nie wszystko trzeba było za każdym razem wynosić. Co się nie zmieściło w części bagażowej autokaru, musiało jechać w środku. Zazwyczaj pojazd wypchany był po brzegi. Trudne warunki podróży zazwyczaj powodowały wzajemną, ludzką życzliwość i bezinteresowność. Jeśli komuś zabrakło np. soli, to wyciągały się liczne dłonie sąsiadów, którzy oferowali pomoc. Ponadto wszelkie indywidualne, praktyczne spostrzeżenia i doświadczenia były szybko upowszechniane. Dotyczyły radzenia sobie w rozmaitych sytuacjach przy w warunkach dysponowania skromnymi środkami. Wspólna “wycieczkowa mądrość” często okazywała się bezcenną. Może właśnie dzięki tej wspólnocie i solidarności wycieczki z PKS były niezwykle udane. Mnóstwo wrażeń i fantastycznych, nieznanych rzeczywistości. Szczególnie doceniali je ci, którzy w żaden inny sposób nie mogli wychylić nosa na Zachód. Nie każdy miał zaproszenie z zagranicy, był dyplomatą, artystą, sportowcem czy postacią politycznie uprzywilejowaną. Dla całej reszty pozostawały wyjazdy zorganizowane i skromne przydziały dolarów. Ludzie i tak byli zadowoleni, wszak lepszy rydz niż nic. Dobrze czuła się także władza. Taka ludzka, przystępna, dbająca o człowieka. Jakoś to wszystko razem się sztucznie trzymało. Ale już nigdy więcej. Żadnych socjalistycznych eksperymentów. Żadnych rzeczywistości przypominających układy w PRL. Wystarczy.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*