Wakacje marzeń

Zamierzchłe czasy… Socjalizm w Polsce. Lata 1976/1977. Zachciało się zagranicznych wakacji. Dwa razy, rok po roku. Tymczasem w kieszeni krucho… Wszak poza innymi ograniczeniami miesięczne zarobki /po ukończeniu SGPiS – teraz SGH/ w przeliczeniu po realnym, czyli czarnorynkowym kursie dolara – to 30 – 40 USD. Trudno o szaleństwo. Projekt – wakacje w socjalistycznej Bułgarii. Padło na camping Smokinya, w małej miejscowości Kavatzite, jakieś 3 km na południe od Sozopola. Jak już jechać, to na miesiąc. Wszak podróż pociągiem zajmuje nieco czasu. W jedną stronę 2 noclegi w przedziale z kuszetkami /miejsca do leżenia/ – 6 osób w przedziale. W sumie – 4 noclegi z drogą powrotną. Pociąg do Warny. Potem wodolot do Sozopola. Cudna podróż. Następnie już tylko autobus i jest miejsce wakacji. Rozbijamy namiot, nadmuchujemy gumowe, dosyć ciężkie materace. Jeszcze śpiwory. Jeszcze trzeba upchnąć w namiocie zapasy, czyli głównie puszki, i podstawę podstaw wakacyjnej egzystencji – 4,5 kg butlę z gazem i palnikiem, która przywędrowała w jednym z plecaków. Nie ma żartów. Miesiąc to miesiąc. Chociaż na plaży rosną dzikie winogrona, ale to nieco za mało… Z miejscowej kuchni świetne były kebabcze /znakomite, pieczone, przyprawione kiełbaski/ oraz parówki, które miały wielokrotnie więcej mięsa w mięsie niż ich socjalistyczne, polskie odpowiedniki. Pyszny nabiał. Bardzo smakował także miejscowy chleb, wspaniałe owoce i warzywa. No i wino…. Pamid za 70 stotinek. To było tanio. I szampany…. Pierwszy raz w życiu było doświadczenie z różowym i czerwonym… Z tym nie było żadnych kłopotów, żadnych braków. Nigdy nie brakowało. Masło trzymane w zimnej wodzie pod tropikiem. Trochę wyobraźni, by się zaadoptować i pięknie przeżyć wakacyjny czas. Miesiąc. Plaża. Tylko słońce i ciepłe morze. Niezrównana opalenizna. Nie było super kosmetyków. Wystarczyć musiał dermosan. Koniecznym dodatkiem było zwiedzanie. Do Achtopola /pod granicę z Turcią/ i wybrzeżem aż pod Warnę. Zostawiało się namiot /z butlą gazową w środku/ zamknięty na suwak i w drogę! jakoś nigdy nic nie zginęło. W tamtym czasie butla gazowa to był bardzo pożądany przez miejscowych towar. Wielu Polaków sprzedawało je i kupowało produkty “na handel”, atrakcyjne w Polsce. Poza tym pewnie było lżej w plecaku… Niektórzy jednak nie handlowali i traktowali swoje butle jako turystyczny niezbędnik wielokrotnego użytku. Czas błyskawicznie upływał. Zbyt szybko. Było pięknie. Z każdej strony. Nostalgia? Może…. Kiedyś…. Chyba to nie najgorszy pomysł. Na południe od Sozopola…. Ale już bez namiotu i nie pociągiem przez ok. 48 godzin. Może być pięknie…

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*