Tarcza antyinflacyjna

Inflacja bije rekordy. Każdy głupi już się połapał. Rząd postanowił działać. Osłona ma funkcjonować przez 5 miesięcy. Na dwa sposoby. Wszak tarcza ma dwie strony. Po pierwsze – zmniejszyć czynniki cenotwórcze na paliwo, energię elektryczną i gaz będące w gestii rządu. Narzędzie – uszczuplenie przychodów budżetowych poprzez zmniejszenie wysokości akcyzy, VAT i opłat. W krótkim okresie czasu, zmniejszając koszty produkcji i transportu, można nieco obniżyć ceny bądź osłabić tempo ich wzrostu. W długim okresie czasu nie da się tego utrzymać. Państwo musi z czegoś żyć. Budżet musi mieć odpowiednie przychody. Szczególnie, gdy nie podejmuje się żadnych działań w celu zmniejszania rozdmuchanych kosztów. Po drugie – dla gospodarstw domowych z najmniejszymi dochodami na osobę – pieniądze. Plan ma objąć ponad 5 mln gospodarstw domowych. Sama w sobie “ciekawa” koncepcja. Przeciwdziałanie inflacji poprzez rozrzucanie pieniądza. To jak gaszenie pożaru benzyną. Ale chyba nie ma się czemu dziwić. W kwestii masowego rozdawnictwa władza ma duże doświadczenie i przede wszystkim przekonanie, że jak się ludziom da kasę, to ludzie będą pamiętać i władzy podziękują, czyli kolejny raz zagłosują, jak należy. Gdyby zastosowano jedynie czasowe obniżenie podatków i opłat przy stosownym cięciu zbędnych wydatków – o.k. Ale tarcza antyinflacyjna w przedstawionej formule to w dłuższym okresie jedynie pogłębienie zjawisk inflacyjnych. Po fatalnym “ładzie podatkowym” powstaje kolejny kiepski program, który nie przyniesie nam niczego dobrego. Można się bać. Myślenie o inflacji i systemie podatkowym to bardzo słabe strony aktualnej, rządowej ekipy.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*