Krynica Morska 2021

Wakacyjne szaleństwo. Warto gdzieś wyjechać. Jeśli można, jeśli jest taka potrzeba, jeśli są możliwości. Pobyty zagraniczne lub odpoczynek w kraju. Według gustu, dotychczasowych doświadczeń i osobistych preferencji. Także uwzględniających komplikacje związane z pandemią. Są ostrożni, są też tacy, co machają ręką i twierdzą, że to jedna wielka ściema. Tak czy inaczej większość chce gdzieś pojechać, coś zmienić, wyrwać się od codzienności. Zwyczajnie odpocząć. Ci, którzy mogli, wybrali wrzesień. Także dlatego, że w tym okresie znacznie mniej wypoczywających. Nikt nikogo nie tratuje, mrowie ludzkie zdecydowanie mniej liczne. Ci “ostrożni’ cenią sobie większą pewność dystansu społecznego. Tłok nie wszystkich bawi. Koniec końców wybieramy turystyczną miejscowość i wyjeżdżamy. Tym razem padło na Krynicę Morską. Przełamany został bardzo długi okres dominacji Dębek a wcześniej Chłopów. Trzeba było w końcu zdecydować się na zmianę. Może dlatego, że znalazł się sympatyczny domek niedaleko od plaży. Pensjonat to zawsze skupisko sympatycznych, ale jednak stłamszonych na niewielkiej przestrzeni rozmaitych obywateli. Są wakacje, po co się niepotrzebnie denerwować. Jeśli dodamy możliwość spożywania posiłków na świeżym powietrzu, ryzyko wpadnięcia w sieci zarazy wydaje się zdecydowanie mniejsze. Ponadto plaża wygląda normalnie, czyli nie ma depczącego się tłumu. Jest akurat tyle osób, ile może się swobodnie pomieścić. Wielkie szczęście, że pogoda jest przepiękna. Greckie słońce, leciutka bryza od morza i spokojna jego tafla. Ciepło, ale nie ma “afrykańskiego” upału i nieznośnej duchoty. Nie ma sinic, wodorostów ani innych widocznych zanieczyszczeń. Po prostu uroczy, fajny Bałtyk. Oczywiście woda mogła być cieplejsza. 17 stopni nie każdego satysfakcjonuje. Niektórzy muszą się przemóc, ale później już jest o.k. Wypoczywać i oderwać się od wszelkiego złego. Pozostawić kłopoty daleko za sobą. Cieszyć się życiem.