Dwa referenda

W Polsce brakuje tradycji demokracji bezpośredniej. Politycy bronili się skutecznie. Aż tu nagle mamy dwa. Jedno jest pewne, odbędzie się szóstego września. Drugie, planowane na 25 października – wątpliwe. Wymagana aprobata Senatu. Pytania do pierwszego referendum układane były pośpiesznie, „głęboką nocą”. Są jakie są. Słabe, niejednoznaczne sformułowania. Ale referendum się odbędzie. Cóż z tego, kiedy najwięksi optymiści nie widzą szansy na odpowiednią frekwencję. Natomiast drugie referendum, gdyby się odbyło, miałoby szansę prawomocności. Połączenie z wyborami parlamentarnymi gwarantowałoby relatywnie wysokie uczestnictwo wyborców. Wszystkie trzy poruszane w drugim referendum kwestie były przedmiotem obywatelskiej troski – łącznie zebrano ponad 6 mln głosów na rzecz doprowadzenia do rozstrzygnięć poprzez referendum. Wszystkie przepadły w parlamencie. Teraz aktywowane, czekają na odpowiedź Senatu. Paradoks: wątpliwe sformułowania pytań, dylematy konstytucyjne, niska szansa na 50% uczestnictwa – referendum odbędzie się. Klarowniejsze sformułowania, brak zastrzeżeń konstytucyjnych, duża szansa na 50% uczestnictwo – brak pewności co do decyzji Senatu. Pewnie najlepsze rozwiązanie to jedno referendum z ważnymi do rozstrzygnięcia, sensownymi pytaniami. 5, 6, może 10. Uderza brak kilku kwestii, o które aż się prosi, by zapytać ogół obywateli. Po pierwsze – czy należy znieść wszelkie przywileje emerytalne. Bez tej odpowiedzi pytanie o wiek emerytalny jest niepełne. Same przywileje z tytułu KRUS /płacone z budżetu, czyli przez wszystkich obywateli/ to 18-19 mld zł rocznie. Bez likwidacji istniejących anomalii przywrócenie wieku emerytalnego 60 – 65 jest ryzykowne z powodu braku środków finansowych. Liczenie na podatek bankowy /5 mld?/ jest mało realne z uwagi na nowo powstające obciążenia tego sektora /kredyty frankowe, złotowe, SKOK-i/. Po drugie – od wielu lat padają propozycje likwidacji Senatu jako zbędnego ogniwa decyzyjnego. Może nadszedł czas rozstrzygnięć. Referendum znakomicie ułatwiłoby zmiany. Gdyby rozstrzygnięcia w zakresie spraw najważniejszych oraz czytelności ich sformułowań zapadały w trybie wzajemnych, życzliwych konsultacji politycznych – dałoby się mechanizmy demokracji bezpośredniej zastosować z większym pożytkiem dla Polski. A tak pozostaje obywatelski obowiązek pójścia i dokonania wyboru. Według swojej najlepszej wiedzy bądź intuicji. Z dołującą świadomością, że referendum jako mechanizm demokracji bezpośredniej stanowi jedynie narzędzie walki politycznej.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*