Koszt władzy

Władza jest kośćcem państwa. Musi kosztować. Zawsze tak było. Może jednak być efektywna, przysparzać korzyści, lub nieefektywna, trwonić dorobek wspólnoty. Podwyższony koszt funkcjonowania władzy jest zasadny, o ile przysparza zdecydowanie więcej korzyści całości społecznej. Nie wolno tolerować wzrastających kosztów jej funkcjonowania w sytuacji braku pozytywnych efektów. W kosztach władzy można wyróżnić:

1. Koszty bezpośrednie. Składają się na nie koszty administracji /centralnej i samorządowej/ oraz samych reprezentantów władzy wyłonionych w wyborach. W tej kwestii musi obowiązywać przejrzystość. Jej brak prowadzi do rozpasania i nienależnych przywilejów. Konieczne są oszczędności w funkcjonowaniu administracji rządowej. Wskazują na to ujawnione „incydenty” z turystyką wyjazdową, kilometrówką, biletami samolotowymi, dietami i innymi atrakcjami „należnymi” przedstawicielom władzy.  Zmniejszenie liczby komórek organizacyjnych w ministerstwach i agencjach, ograniczenie stanowisk dyrektorskich w departamentach i biurach, liczby wiceministrów, pełnomocników i gabinetów politycznych. Zakończenie tradycji upychania w instytucjach centralnych kogo się tylko da. Pomimo informatyzacji i cyfryzacji w aktualnym budżecie przewidziano prawie 500 mln zł więcej na administrację w relacji do 2014 roku. Liczba osób zatrudnionych w niej jest ok. dwa razy większa, aniżeli w PRL. Systemie określanym jako skrajnie zetatyzowanym, nastawionym na zatrudnianie „kolesiów”.

2. Koszty pośrednie. Składają się na nie rozmaite błędy władzy. W poprzednich trzech wpisach przeprowadzono uproszczoną charakterystykę ich najważniejszych postaci: błędów prostych, partykularnych i dezerterskich. Tutaj dopiero jest pies pogrzebany. Mając do dyspozycji wielopokoleniowy dorobek społeczeństwa reprezentanci władzy mają szansę na jego sensowne zagospodarowanie i pomnożenie. Występuje jednak inna możliwość: stagnacji bądź unicestwienia. Dorobek społeczeństwa jest marnotrawiony, gdy wielość prostych, tzw. głupich błędów przemienia się w trwałą tendencję. Raz spuszczona lawina toczy coraz więcej kamieni. Dolatuje do celu i niszczy. Dorobek społeczeństwa jest marnotrawiony, gdy dominuje działanie zorientowane na utrzymywanie przywilejów jednych kosztem drugich. Błędy partykularne prowadzą do skłócenia społeczeństwa i utrwalenia się przekonania, że tak trzeba działać. Walczyć o swoje kosztem innych. Kiedyś mówiono: chodzi o to, by „wystrychnąć kogoś na dudka”. Błędy dezerterskie z kolei wywołują skumulowane efekty inercji decyzyjnej. Społeczeństwo pozbawione jest możliwości zmian. Decydenci pilnują swoich pozycji unikając ryzyka działania politycznego.

Ktoś bardzo pracowity może zadać sobie trud. Dokonać analizy porównawczej błędów decyzyjnych w danym czasie, w określonych sprawach, przez konkretne formacje polityczne /bądź ich reprezentantów/. Według powyższej lub bardziej pogłębionej, trafniejszej klasyfikacji. Ale do tego trzeba być jeszcze bardzo cierpliwym i wewnętrznie spokojnym. Żeby zdrowiem nie przepłacić.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*