Gaba w Stodole

Grudzień, prawie koniec roku. W świecie się dzieje. W kraju jak zwykle. Toczy się jakoś. Potrzeba przerywnika. Jak nie filharmonia, to Stodoła. Nigel Kennedy nie przyjeżdża, ale jest Gaba Kulka. Promocja nowej płyty – The Escapist. Znana i doceniana, ale jednak niszowa artystka. Nie promuje się „na siłę”. Nie jest zainteresowana celebrą. Sprawy osobiste są tylko dla niej. Nie szuka taniego poklasku, tabloidów i wrzawy. Tworzy, co jej w duszy gra. Charyzmatyczna, piekielnie uzdolniona i mądra. Z przyjemnością słucha się nie tylko jej muzyki, ale także opinii i komentarzy. Tworzy, bo sprawia jej to radość. Widać i słychać to na koncertach. Są one zróżnicowane. Rodzaj granej muzyki, miejsce, okoliczności, widownia. Grudniowy, w Stodole, też miał swoje niespodzianki. W tym przypadku lokalizacja. Zamiast na głównej sali, w bocznym korytarzu za bufetem na pierwszym piętrze. O miejscach siedzących, które rozprowadzał organizator, nie było mowy. Tylko stojące. Miejsca siedzące jedynie w bufetach, gdzie trochę było słychać, ale odbiór wizualny kompletnie niemożliwy. Jak na koncert, warunki mocno utrudnione. Nieco inaczej ale też ekstremalnie trudno było kilka lat temu w warszawskim klubie „Powiększenie”. Tam Gaba grała covery Iron Maiden. W niskiej piwnicy zainstalował się  towarzyszący jej zespół w taki sposób, że pękały uszy od nadmiaru decybeli. Występ był nietypowy, bowiem pechowo Gabie odmówiły posłuszeństwa struny głosowe i z dużym trudem wydobywała z siebie dźwięki. Pozostawało podziwiać jej świetne opanowanie gry na organach /skutecznie zagłuszane przez towarzyszących muzyków/. Najlepiej słucha się Gaby w absolutnie kameralnych warunkach. Kiedy akompaniuje sobie na fortepianie i nic i nikt nie utrudnia przekazu. Inna, bardzo dobra wersja – to Gaba w filharmonii. Świetna akustyka, cisza i skupienie. W takich warunkach można przekonać się, ile jest naprawdę warta. Ale przed gwiazdką mamy nową płytę. The Escapist. W niektórych domach już ją intensywnie słychać. Im się częściej odtwarza, tym bardziej się docenia. Poza jednym wyjątkiem /cover/ muzyka i tekst Gaby. Na szczęście jest niezależna od otoczenia. Sama sobie sterem i żeglarzem. Ale to kwestia pracy, talentu i zapewne genów. Nie każdemu trafia się ojciec jak Konstanty.

P.S. Dla porównania wpis: Gaba i Konstanty. February 1, 2014

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*