Zero reform

Kiedyś modna była koncepcja „zero defektów”. Znana w zarządzaniu jako system pracy bezusterkowej. Wiele wskazuje, że aktualnie niektórzy /a może: liczni/ politycy kierują się zmodyfikowaną formułą swojej aktywności. Brzmi ona: „zero reform”. Niuanse, drobiazgi, kosmetyka – tak. Kwestie poważne, zagrażające podstawom funkcjonowania państwa i społeczeństwa – nie. Wszystko co trudne – omijać, najwyżej powiadać, jakie to ważne czy niebezpieczne w przyszłości. Najważniejsze: za nic nie odpowiadać. Coś nie tak? To nie ja. To kolega. To poprzednik. Wiele wskazuje, że utrwalona ostatnio w Polsce koncepcja „zero reform” to najprawdopodobniejszy scenariusz polityki na najbliższy rok, czyli do wyborów parlamentarnych. W zasadzie nic nowego. Zwyczajna kontynuacja. Tak rządzić, żeby nic nie zarządzić. Drobne zmiany, modyfikacje, pozorowanie. Co można zrobić w rok, jeśli przez ubiegłe siedem tak niewiele się zrobiło. Jeśli tego typu polityka sprawdziła się niemal przez dwie kadencje parlamentarne, to dlaczego cokolwiek ruszać? Można zatem oczekiwać polityki kontynuacji w najważniejszych, kryzysogennych sferach rzeczywistości. Niechęć do ruszania spraw, które trzeba naprawić czy uzdrowić stała się kluczowym paradygmatem skutecznego działania politycznego. Niesie to za sobą wymierne koszty społeczne i budżetowe. Szastanie groszem publicznym i perspektywa od wyborów do wyborów przesłoniła najważniejsze aspekty polityki jako służby publicznej. Brak reakcji na kumulację zjawisk niekorzystnych dla państwa i społeczeństwa spowoduje w przyszłości oczywiste reperkusje. W jakimś momencie „Przywódca” zakomunikuje, że w budżecie państwa są pustki i nie ma środków na kontynuowanie jego działalności. Sięgnie się po niezbędne rozwiązania w celu ratowania dramatycznej sytuacji. Winę zrzuci się na decyzje i wybory poprzedników lub kogokolwiek. Postawi się alternatywę: albo zgodzicie się na to czy tamto, albo nie dostaniecie nic. Wobec zagrożenia bankructwem jedni się przestraszą i ugną, inni gwałtownie zaprotestują walcząc o swoje. Silniejsi będą górą, niezależnie od stanu chaosu, w które popadnie państwo. Lepiej dmuchać na zimne i zrobić wszystko, co niezbędne, by nie sprawdziły się negatywne scenariusze. Ale przede wszystkim trzeba o nich wiedzieć i pamiętać w obliczu najbliższych wyborów samorządowych i parlamentarnych.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*