Absurdy bis

Nawiązanie do wpisu z 12 sierpnia. Temat ciągle aktualny. Dlatego dręczy. Absurdów wszędzie pełno. Mnożą się. Skłębione. Jeden na drugim. Absurd pogania absurd. Wyścigi absurdów. Który większy. Bardziej beznadziejny. Zagęszczenie narasta. W dowolnej materii. Teoretyczne i praktyczne. Codzienne i strategiczne. Głupie i jeszcze głupsze.

Absurdy – co to takiego? Niedorzeczności. Nonsensy. Brednie. Androny. Głupoty. Rozmaite określenia. Różnorodne formy. Dwa podstawowe rodzaje: absurdy potoczne i absurdy czyste. Absurdy potoczne stanowią nieodłączną cechę codzienności. Pojawiają się i znikają. Są współobecne. Raptownie się wyłaniają, trwają, giną w mgławicy nowszych absurdów. Potrafią omotać, osaczyć, niweczyć, utrudnić, zniszczyć. Absurdom potocznym trzeba się przeciwstawiać. Wynikają z fałszywej logiki, głupoty, pokrętnych interesów, nieuctwa, cwaniactwa, iluzji, chamstwa. Istniejące w nadmiernym stężeniu wywołują negatywne skutki dla danej zbiorowości. Są groźne dla jej przetrwania. Występują w różnych sferach rzeczywistości. Często trudne do wyeliminowania. Osadzają się i trwają. Najgorzej, jeśli na stałe usadowią się w zbiorowej świadomości. Wówczas są zagrożeniem prowadzącym do zniewolenia i mistyfikacji, odrealnienia warunków życia i myślenia. Potrzebna i konieczna staje się umiejętność filtrowania przez sito i wyrzucania na śmietnik wszelkich zanieczyszczeń, wszystkich absurdalnych odpadów. Trzeba wówczas przejść przez proces społecznego oczyszczenia i samooczyszczenia.

Bywają także absurdy czyste. Inaczej: absurdy same w sobie, kompletne, wydzielone i oddestylowane. Absurdy dla absurdów. Z założenia, że są takimi, jakimi są. Tworzone dla nich samych, z myślą o absurdalności jako takiej. Współtworzące magię rzeczywistości, jej specyficzny urok, nadające koloryt i niepowtarzalne ubarwienie. Odrywają od tu i teraz, wyzwalają ze stresu, pozwalają na odrobinę zapomnienia. Pożyteczne, cenione, z nutą humoru, wywołujące uśmiech i pogodę ducha. Przykład? Może Tuwim. Jest ranek roku 1935. Przed 9.00 dzwoni telefon. Odzywa się jego przyjaciel. „Więc był u mnie Cedegren. Okazuje się, że tym cegłom przyprawiono skrzydełka i że w ten sposób cały gmach będzie przeniesiony. Przefrunie. Oczywiście, że z boków trzeba będzie wygładzić, ewentualnie podlać jakimś sosem. Co o tym sądzisz?” Tuwim odpowiada: „Jeżeli Cymborski się zgodzi, to dobrze. Ale nie jest wykluczone, że generał Łapidenko do niego nie telegrafował, i wtedy trzeba będzie obie szprotki ogolić”. Słonimski i Tuwim lubowali się w tego rodzaju twórczości. Na szczęście przetrwali w społecznej świadomości, stanowiąc odtrutkę na współczesny zalew szkodliwego, potocznego absurdu.

Cytat z tekstu Tuwima „W oparach absurdu”. Można go znaleźć w książkach: J.Tuwim: Pegaz dęba czyli panopticum poetyckie.A.Słonimski, J.Tuwim: W oparach absurdu.    

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *

*

Blue Captcha Image Refresh

*